Czy absolwent polskiego liceum ma szansę na studia w USA?

0
1901

W rankingu 20 najlepszych uczelni wyższych na świecie, aż 17 pozycji zajmują uniwersytety z USA. Któż z nas nie chciałby studiować na słynnym Harvardzie, Uniwersytecie Stanforda, Yale, MIT, w Berkeley, Caltech czy w Princeton? Studia w USA to nie tylko prestiż, ale przede wszystkim ogromne możliwości na zagranicznych rynkach pracy i szansa na zdobycie bardzo dobrze płatnego zatrudnienia. Niestety, wysokie czesne prywatnych uczelni amerykańskich znacznie przekraczają możliwości nawet dobrze sytuowanych polskich rodzin. Czy studia w USA są poza zasięgiem naszych maturzystów?

Koszty studiowania w USA – nie tylko czesne!

pexels-photo-374710Jasnym jest, że nauka na najlepszych uczelniach nie może kosztować mało. Jednak licealiści, którzy chcą podjąć to wyzwanie, muszą wziąć pod uwagę nie tylko wysokie czesne, ale również koszty dodatkowe. Cena biletu do USA to zaledwie początek długiej listy wydatków. W budżecie na edukację trzeba uwzględnić również koszty zakwaterowania (akademik), książek i innych materiałów dydaktycznych, ubezpieczenia i oczywiście wydatków podstawowych (jedzenie, ubrania, kosmetyki).

Niemniej, lwią część budżetu pochłonie czesne. Ile kosztują studia w USA? Jeśli bierzemy pod uwagę najbardziej szacowne uczelnie należące do Ligi Bluszczowej, musimy liczyć się z wydatkiem 40-50 tysięcy dolarów rocznie. Studiowanie na Columbia University to wydatek ok. 49 tys. dolarów, nieco tańszy jest Yale – ok. 44 tys. dolarów. Za naukę w Harvardzie trzeba zapłacić ok. 42 tysiące, zaś czesne na Princeton University kosztuje „jedyne” 40 tysięcy. Uczelnie MIT i Stanford University każą sobie płacić ok. 43 tysięcy dolarów. Jeśli doliczymy do tego koszty dodatkowe, roczny koszt studiowania w USA wyniesie nas grubo ponad 50 tysięcy „zielonych”.

Studia w USA w zasięgu ręki – need-based  i need-blind

pexels-photo-374710Jak się okazuje, również gorzej sytuowani studenci międzynarodowi mają szansę na naukę na Harvardzie, Columbia University, w Princeton czy MIT. Wymienione uczelnie prowadzą rekrutację w systemie need-blind. Oznacza to, że władze uczelni nie uzależniają wyboru kandydata od tego, czy wnioskował on o pomoc finansową. Liczy się tylko poprawność aplikacji i jej wartość merytoryczna. Po pozytywnym rozpatrzeniu podania muszą zagwarantować studentowi na tyle wysokie wsparcie, by umożliwiało podjęcie nauki w ich placówce (stypendium need-based).

To zarobki rodziców decydują o tym, ile będzie wynosiło stypendium – zatem im „biedniejsza” rodzina, tym na większą pomoc może liczyć student. Przykładowo, jeśli próg dochodowy na Harvardzie wynosi 60 tysięcy dolarów, studia w USA mogą być całkowicie darmowe, o ile roczny dochód rodziny nie przekracza tej kwoty.  Ponadto warto wiedzieć, że pod pojęciem „pomocy finansowej” kryją się różne formy wsparcia – stypendium, nisko oprocentowana pożyczka, praca na terenie uczelni. Jeśli student „zgarnie” cały pakiet, pieniędzy wystarczy nie tylko na czesne, ale również na pokrycie dodatkowych wydatków, np. akademika i wyżywienia.

[Głosów:1    Średnia:2/5]